Dzieci do przedszkola a mama do pracy - czego unikać w czasie poszukiwań wymarzonego etatu
Sytuacja nie koniecznie musi przedstawiać się jak w tytule. Możliwe, że szukasz zatrudnienia wcześniej (istnieją przecież na świecie żłobki i nianie) lub później (o dom trzeba dbać niezależnie od wieku dzieci). Ale sam fakt, że jesteś właśnie - lub zamierzasz w niedługim czasie być - na ścieżce pogoni za pracą, skłonił mnie do tych kilku słów na temat: czego absolutnie nie robić.
Możliwe też, że po prostu zmieniasz swojego pracodawcę. To nie ma większego znaczenia. Zasady obowiązują w każdym z tych przypadków.
Jesteś kochającą matką. Wiemy. Wierzymy. O swoich pociechach mogłabyś tyle opowiadać! Godzinami. Ale... nie rób tego na rozmowie kwalifikacyjnej. Zapytana np. o to , czy masz dzieci i w jakim wieku, ogranicz się do odpowiedzi ściśle na zadane ci pytanie. "Tak, mam trójkę. Wszystkie chodzą już do szkoły". Nie sugeruję, żebyś unikała tego tematu. To też nie zadziała dobrze. Ale okrzyki w stylu "Są takie cudowne! Zosia jest śliczną blondyneczką, uwielbia się przytulać ale biedactwo... często choruje... " raczej nie przekonają do twojej osoby, jako do przyszłego pracownika. Nie wygląda to kompetentnie, sugeruje, że jesteś bardzo pochłonięta rodziną (i praca nie będzie twoim priorytetem) a poza tym... napomnienie o chorowitości pociechy to już gwóźdź do trumny (skoro dziecko często źle się czuje, to znaczy, że ktoś będzie musiał z nim zostać - zapewne mama - kto wtedy przyjdzie do firmy?). Zastanów się więc dobrze, zanim powiesz głupstwo.
Kolejna niefrasobliwość: zrobienie z byłego szefa... niesprawiedliwego lenia, który nikogo nie szanuje. Nieistotne czy byłaś u niego zatrudniona miesiąc temu, czy 10 lat wstecz. Nieważne czy faktycznie tak się zachowywał - nikt nie mówi, że nie. Problem w tym, że twój potencjalny pracodawca może sobie pomyśleć: "Skoro mówi tak o poprzednim, jeśli kiedyś ją zwolnię lub sama odejdzie, zapewne dostanę podobną łatkę." To zupełnie, jak na pierwszej randce. Nie pozostawienie na "eks" suchej nitki daje ci do myślenia: coś tu jest nie tak... nie chcę po 3 latach usłyszeć, jak o mnie mówi tak samo... Osoba, która przeprowadza z tobą rozmowę kwalifikacyjną, też na to wpadnie.
Jeśli poprzedni pracodawca faktycznie nie był aniołem, trudno. Dlatego już u niego nie pracujesz. Zapytana o powód, dla którego szukasz nowego etatu, wyjaśnij, że ta posada daje ci większe możliwości, jest styczna do twoich zainteresowań, widzisz w niej szansę rozwoju, itp. Teksty w stylu: "Bo mój poprzedni szef, to był... (taki) i (taki)" lepiej sobie odpuść.
Nie okazuj również zdenerwowania. Pewność siebie jest w cenie. Utwierdza też w przekonaniu, że jesteś gotowa podjąć się nowych obowiązków. Oczywiście, wszystko z umiarem. Kiedy powiesz: "Odpuśćmy sobie te gadki. Przecież to jasne, że dostanę tę posadę", jest jedynie minimalna szansa na zatrudnienie. Nie podkładaj sobie sama kłód pod nogi.
Możliwe, że nerwy nie dają ci spokojnie usiedzieć w miejscu. Ale stukanie palcami o blat biurka czy kopanie nogą krzesła... lub - o zgrozo! - obgryzanie paznokci... to nie jest właściwe zachowanie. Pohamuj się. Na rzecz lepszego jutra na etacie.
Kolejna ważna sprawa: to, że wyszłaś już z gabinetu, rozmowa przebiegła sprawnie, masz duże nadzieje na sukces, to świetna wiadomość. Jednak pod żadnym pozorem - ŻADNYM podkreślam - nie przekazuj wieści w łazience tego samego budynku, gdzie odbywało się spotkanie. W ogóle w żadnym jego miejscu. Ani na parkingu przed. Ściany mają uszy. Zupełnym przypadkiem może usłyszeć to ktoś, kto ma wpływ na twoje być albo nie być w nowej firmie. Po usłyszeniu: "Kaśka nie uwierzysz! Mam tę pracę!!!!!!!! (pisk) Jeszcze nie oficjalnie ale jestem na stówę pewna! A jakie tu mają biura! Łał! A szef! Fakt, trochę sztywniak, ale ubiera się..." Po takim występnie przygotuj się raczej na "nie być".
Nawet jeśli nie mówiłaś nic złego, dopóki nie masz umowy - nie masz pracy. Tego się trzymaj. Nie zostaniesz posądzone o niedyskrecję.
Podobnie w przypadku portali społecznościowych. Tam też wstrzymaj się z pośpiesznymi informacjami. I skonfiguruj swoje konta tak, aby zdjęcia (np. w samym bikini czy z grilla u przyjaciółki) mogli oglądać jedynie twoi znajomi. Przyszły szef nie powinien mieć do nich dostępu - a duże prawdopodobieństwo, że spojrzy na twój profil, żeby wybadać z kim ma do czynienia. Nie dawaj mu pretekstu do podejrzeń np. o nazbyt rozrywkowy tryb życia. Wasza ewentualna współpraca ma być oparta na profesjonalizmie. Prywatne zdjęcia niech pozostaną w "prywatnym" gronie.
Są jeszcze takie wpadki jak pisanie sms-a za sms-em siedząc przed gabinetem, wylanie na siebie litra perfum, ubranie T-shirta z nadrukowanym swoim zdjęciem (właściwie jakimkolwiek zdjęciem na jakimkolwiek T-shircie), przyjście w klapkach, rzucie gumy, makijaż z piekła rodem, przyprowadzenie z sobą synka (bo nie miał z kim zostać), odpryski na paznokciach...
Po prostu wczuj się w rolę pracodawcy. Jeśli nie jesteś pewna czegoś w swoim wyglądzie lub zachowaniu, zadaj sobie pytanie: "Czy ja zatrudniłabym taką osobę?" To pomoże ci podjąć słuszne działania.
A na koniec... powodzenia na etacie! Nie dziękuj, żeby nie zapeszyć...
Sytuacja nie koniecznie musi przedstawiać się jak w tytule. Możliwe, że szukasz zatrudnienia wcześniej (istnieją przecież na świecie żłobki i nianie) lub później (o dom trzeba dbać niezależnie od wieku dzieci). Ale sam fakt, że jesteś właśnie - lub zamierzasz w niedługim czasie być - na ścieżce pogoni za pracą, skłonił mnie do tych kilku słów na temat: czego absolutnie nie robić.
Możliwe też, że po prostu zmieniasz swojego pracodawcę. To nie ma większego znaczenia. Zasady obowiązują w każdym z tych przypadków.
Jesteś kochającą matką. Wiemy. Wierzymy. O swoich pociechach mogłabyś tyle opowiadać! Godzinami. Ale... nie rób tego na rozmowie kwalifikacyjnej. Zapytana np. o to , czy masz dzieci i w jakim wieku, ogranicz się do odpowiedzi ściśle na zadane ci pytanie. "Tak, mam trójkę. Wszystkie chodzą już do szkoły". Nie sugeruję, żebyś unikała tego tematu. To też nie zadziała dobrze. Ale okrzyki w stylu "Są takie cudowne! Zosia jest śliczną blondyneczką, uwielbia się przytulać ale biedactwo... często choruje... " raczej nie przekonają do twojej osoby, jako do przyszłego pracownika. Nie wygląda to kompetentnie, sugeruje, że jesteś bardzo pochłonięta rodziną (i praca nie będzie twoim priorytetem) a poza tym... napomnienie o chorowitości pociechy to już gwóźdź do trumny (skoro dziecko często źle się czuje, to znaczy, że ktoś będzie musiał z nim zostać - zapewne mama - kto wtedy przyjdzie do firmy?). Zastanów się więc dobrze, zanim powiesz głupstwo.
Kolejna niefrasobliwość: zrobienie z byłego szefa... niesprawiedliwego lenia, który nikogo nie szanuje. Nieistotne czy byłaś u niego zatrudniona miesiąc temu, czy 10 lat wstecz. Nieważne czy faktycznie tak się zachowywał - nikt nie mówi, że nie. Problem w tym, że twój potencjalny pracodawca może sobie pomyśleć: "Skoro mówi tak o poprzednim, jeśli kiedyś ją zwolnię lub sama odejdzie, zapewne dostanę podobną łatkę." To zupełnie, jak na pierwszej randce. Nie pozostawienie na "eks" suchej nitki daje ci do myślenia: coś tu jest nie tak... nie chcę po 3 latach usłyszeć, jak o mnie mówi tak samo... Osoba, która przeprowadza z tobą rozmowę kwalifikacyjną, też na to wpadnie.
Jeśli poprzedni pracodawca faktycznie nie był aniołem, trudno. Dlatego już u niego nie pracujesz. Zapytana o powód, dla którego szukasz nowego etatu, wyjaśnij, że ta posada daje ci większe możliwości, jest styczna do twoich zainteresowań, widzisz w niej szansę rozwoju, itp. Teksty w stylu: "Bo mój poprzedni szef, to był... (taki) i (taki)" lepiej sobie odpuść.
Nie okazuj również zdenerwowania. Pewność siebie jest w cenie. Utwierdza też w przekonaniu, że jesteś gotowa podjąć się nowych obowiązków. Oczywiście, wszystko z umiarem. Kiedy powiesz: "Odpuśćmy sobie te gadki. Przecież to jasne, że dostanę tę posadę", jest jedynie minimalna szansa na zatrudnienie. Nie podkładaj sobie sama kłód pod nogi.
Możliwe, że nerwy nie dają ci spokojnie usiedzieć w miejscu. Ale stukanie palcami o blat biurka czy kopanie nogą krzesła... lub - o zgrozo! - obgryzanie paznokci... to nie jest właściwe zachowanie. Pohamuj się. Na rzecz lepszego jutra na etacie.
Kolejna ważna sprawa: to, że wyszłaś już z gabinetu, rozmowa przebiegła sprawnie, masz duże nadzieje na sukces, to świetna wiadomość. Jednak pod żadnym pozorem - ŻADNYM podkreślam - nie przekazuj wieści w łazience tego samego budynku, gdzie odbywało się spotkanie. W ogóle w żadnym jego miejscu. Ani na parkingu przed. Ściany mają uszy. Zupełnym przypadkiem może usłyszeć to ktoś, kto ma wpływ na twoje być albo nie być w nowej firmie. Po usłyszeniu: "Kaśka nie uwierzysz! Mam tę pracę!!!!!!!! (pisk) Jeszcze nie oficjalnie ale jestem na stówę pewna! A jakie tu mają biura! Łał! A szef! Fakt, trochę sztywniak, ale ubiera się..." Po takim występnie przygotuj się raczej na "nie być".
Nawet jeśli nie mówiłaś nic złego, dopóki nie masz umowy - nie masz pracy. Tego się trzymaj. Nie zostaniesz posądzone o niedyskrecję.
Podobnie w przypadku portali społecznościowych. Tam też wstrzymaj się z pośpiesznymi informacjami. I skonfiguruj swoje konta tak, aby zdjęcia (np. w samym bikini czy z grilla u przyjaciółki) mogli oglądać jedynie twoi znajomi. Przyszły szef nie powinien mieć do nich dostępu - a duże prawdopodobieństwo, że spojrzy na twój profil, żeby wybadać z kim ma do czynienia. Nie dawaj mu pretekstu do podejrzeń np. o nazbyt rozrywkowy tryb życia. Wasza ewentualna współpraca ma być oparta na profesjonalizmie. Prywatne zdjęcia niech pozostaną w "prywatnym" gronie.
Są jeszcze takie wpadki jak pisanie sms-a za sms-em siedząc przed gabinetem, wylanie na siebie litra perfum, ubranie T-shirta z nadrukowanym swoim zdjęciem (właściwie jakimkolwiek zdjęciem na jakimkolwiek T-shircie), przyjście w klapkach, rzucie gumy, makijaż z piekła rodem, przyprowadzenie z sobą synka (bo nie miał z kim zostać), odpryski na paznokciach...
Po prostu wczuj się w rolę pracodawcy. Jeśli nie jesteś pewna czegoś w swoim wyglądzie lub zachowaniu, zadaj sobie pytanie: "Czy ja zatrudniłabym taką osobę?" To pomoże ci podjąć słuszne działania.
A na koniec... powodzenia na etacie! Nie dziękuj, żeby nie zapeszyć...